fbpx

Czytelnia Psychoterapeutyczna

Samotność - Loneliness - część II

Psychoterapia psychodynamiczna

Samotność psychoterapia Warszawa
Automat - Edward Hopper

Słownik, ten beznamiętny arbiter, definiuje angielskie słowo lonely jako negatywne uczucie wywołane izolacją, przy czym właśnie komponent emocjonalny odróżnia je od słów lone, alone czy solo. „Przygnębiony z powodu braku towarzystwa, odczuwający smutek na myśl o tym, że jest sam, doznający poczucie osamotnienia”. Ale samotność niekoniecznie wiąże się z zewnętrznym czy obiektywnym poczuciem braku towarzystwa, tym, co psycholodzy nazywają izolacją społeczną lub deprywację społeczną. Z pewnością nie wszyscy ludzie pozbawieni towarzystwa innych są samotni, a zarazem można dotkliwie odczuwać samotność, nawet gdy jest się w związku albo z grupą przyjaciół. Jak pisał Epikret prawie dwa tysiące lat temu: „[…] nie każdy bowiem, kto pozostaje sam, jest z konieczności od razu samotny, podobnie jak niekoniecznie każdy, kto pozostaje wśród tłumu ludzi, samotnym nie jest”.

To uczucie rodzi się z braku bądź niedostatku bliskości, a skala jego odczuwania rozciąga się od dyskomfortu aż po chroniczne, nieznośne cierpienie. W 1953 r. Psychiatra i psychoanalityk Harry Stack Sullivan sformułował nadal stosowną definicję: „nadzwyczaj nieprzyjemne dojmujące doznania związane z niewystarczającym zaspokojeniem potrzeby bliskości z drugim człowiekiem”.

Sullivan jednak tylko pobieżnie zajmował się samotnością swojej pracy, a prawdziwą pionierką, jeśli chodzi o badania nad tym stanem, byłam niemiecka psychiatrka Frida Fromm-Reichmann. Większość swojego życia zawodowego spędziła w Ameryce, a w kulturze popularnej została upamiętniona jako terapeutka doktor Fried w na wpół autobiograficznej powieści Joanne Greenberg Życie to nie bajka, poświęconej zmaganiom autorki ze schizofrenią w nastoletnim wieku. Kiedy Fromm-Reichmann zmarła w Meryland w 1957 roku, na jej biurku został stos nieukończonych notatek, który opracowano i wydano pod tytułem On Loneliness [ O samotności]. Ten esej to jedna z pierwszych podjętych na gruncie psychiatrii czy psychoanalizy prób ujęcia samotności jako odrębnego doświadczenia, różniącego się od depresji, lęku czy poczucia straty i być może zdecydowanie bardziej niszczącego. Fromm-Reichmann postrzegała samotność jako zjawisko niełatwo podlegające się opisowi, trudne do uchwycenia, temat, do którego nie wiadomo jak podejść. Zauważyła sucho:

Autor, który chciałby bardziej szczegółowo omówić temat samotności, napotyka poważną przeszkodę terminologiczną: samotność wydaje się tak bolesnym, przerażającym doświadczeniem, że ludzie są gotowi na niemal wszystko, by jej uniknąć. To unikanie wydaje się także obejmować osobliwą niechęć psychiatrów do naukowego zbadania problemu.

Fromm-Reichmann przetrząsa liczne materiały i wzmianki na ten temat, jakie udało jej się znaleźć w tekstach Zygmunta Freuda, Anny Freud i Rolla Maya. Jej zdaniem w wielu tych rozważaniach różne typy samotności – na przykład samotność wynikająca ze straty kogoś bliskiego albo samotność, której źródłem jest niedostatek czułości w dzieciństwie – mieszają się z głębszymi i trudniejszymi do uchwycenia formami emocjonalnej izolacji. Odnośnie do tych ostatnich, wyniszczających stanów zauważa:

Natura samotności, w jej typowej postaci, jest nieprzekazywalna przez kogoś, kto jej nie doświadczył. Inaczej niż w przypadku innych nienadających się przekazać doświadczeń emocjonalnych nie da się jej podzielać dzięki empatii. Być może zdolności empatyczne tej drugiej osoby zostają zakłócone przez niepokojący charakter samych przejawów samotności.

Gdy czytam te słowa, przypominam sobie, jak wiele lat wcześniej siedziałam przed dworcem na południu Anglii w oczekiwaniu na mojego ojca. Był słoneczny dzień, a ja wzięłam ze sobą zajmującą książkę. W pewnym momencie przysiadł się do mnie starszy mężczyzna, który parę razy próbował mnie zagadnąć. Nie miałam jednak ochoty rozmawiać, więc po kilku uprzejmościach zaczęłam odpowiadać bardziej zdawkowo, aż w końcu mężczyzna, nie przestając się uśmiechać, wstał i odszedł. Nadal wstydzę się tego, że okazałam się tak nieżyczliwa, nie zapomniałam też, jak to było znaleźć się pod naporem pola siłowego jego samotności: obezwładniającej, niemożliwej do zaspokojenia potrzeby uwagi i sympatii, potrzeby, by nas słuchano, dotykano i zauważano.

Gdy jest się pogrążonym w tym stanie, trudno odpowiadać na czyjeś gesty, ale jeszcze trudniej wykonać gest ku innym. Samotność wydaje się położeniem tak wstydliwym, tak sprzecznym z tym, jak powinno się żyć, że staje się czymś coraz bardziej nie do przyjęcia, doświadczeniem tabu, takim, że jeśli komuś się z niego zwierzymy, to ten ktoś odwróci się na pięcie i ucieknie. W swoim eseju Fromm-Reichmann wielokrotnie wraca do kwestii tej niewyrażalności i zauważa, jak niechętnie nawet najbardziej samotni z pacjentów wypowiadają się na ten temat. Jedno z jej studiów przypadku dotyczy kobiety ze schizofrenią, która umówiła się na wizytę do psychiatry specjalnie po to, by porozmawiać o swojej głębokiej i beznadziejnej samotności. Po wielu nieudanych próbach wybuchła wreszcie: „Nie wiem, dlaczego ludzie wyobrażają sobie, że piekło to miejsce, gdzie panuje gorąco i gdzie pali się ogień. To nie jest piekło. Piekło jest wtedy, kiedy w izolacji zamarzasz na bryłę lodu. Właśnie tu jestem”.

Po raz pierwszy czytałam ten esej, siedząc na łóżku, z na wpół opuszczonymi roletami. Na moim wydruku podkreśliłam wężykiem słowa „bryłę lodu”. Często czułam się tak, jakbym tkwiła w bryle lodu albo w szklanej klatce, jakbym widziała wszystko aż nadto wyraźnie, ale nie potrafiła się uwolnić ani nawiązać takiego kontaktu, jakiego pragnęłam. Znów odgłosy telewizora z piętra wyżej, dryfowanie na Facebooku, białe ściany zamykające się wokół mnie. Nic dziwnego, że miałam taką obsesję na punkcie Nighthawks, tej bańki zielonkawego szkła barwy góry lodowej.

Po śmierci Fromm-Reichmann stopniowo również inni psycholodzy zaczęli zajmować się kwestią samotności. 1975 roku badacz społeczny Robert Weiss wydał niezwykle istotną pracę: Loneliness. The Experience of Emotional and Social Isolation [Samotność. Doświadczenie izolacji emocjonalnej i społecznej]. On także zaczął od stwierdzenia, że ten problem był dotychczas zaniedbywany, zauważając cierpko, że na temat samotności częściej wypowiadają się autorzy tekstów piosenek niż socjolodzy. Uważał, że samotność jest nie tylko niepokojąca sama przez się – pisał o tym, że można być „opętanym” samotnością, że to „osobliwie uporczywa”, „niemal demoniczna dolegliwość ducha”. Jego zdaniem samotność osłabia empatię, ponieważ skutkuje rodzajem samozachowawczej amnezji, co sprawia że kiedy ktoś przestaje być samotny, z trudem przypomina sobie ten stan.

Choć wcześniej ten ktoś był samotny, teraz nie ma dostępu do jaźni, która doznawała samotności; co więcej, najprawdopodobniej nie chce tego zmieniać. Wskutek tego będzie reagował na cudza samotność brakiem zrozumienia, a być może irytacją.

Zdaniem Weissa nawet psychiatrzy i psycholodzy nie są odporni na tą bliską fobii niechęć – w nich także łatwo wzbudza niepokój „samotność, która może się zdarzyć w życiu codziennym każdego z nas”. W rezultacie dochodzi do pewnego rodzaju obwiniania ofiary: szybko uznajemy czyjąś izolację za uzasadnioną albo zakładamy, że sam się do niej przyczynił, bo był zbyt nieśmiały, nieatrakcyjny, egocentryczny lub zanadto rozczulał się nad sobą. „Dlaczego samotni nie mogą się zmienić? – zastanawiają się, jak pisze Weiss, i fachowcy, i zwykli ludzie. – Z pewnością znajdują w samotności jakąś perwersyjną przyjemność; być może samotność, pomimo bólu, jaki sprawia, pozwala im pozostawać w bezpiecznej izolacji albo daje im emocjonalne handikap wymuszający jałmużnę współczucia od tych, z którymi mają do czynienia.

I jak dalej dowodzi Weiss, charakterystyczne dla samotności jest przemożne pragnienie, by to doznanie się skończyło, a tego nie da się osiągnąć samą siłą woli czy częstszym wychodzeniem z domu, można to zrobić, jedynie nawiązując bliskie relacje. To o wiele łatwiejsze w teorii niż w praktyce, zwłaszcza w przypadku ludzi, których samotność jest wynikiem straty, wygnania czy uprzedzeń, więc nie tylko tęsknią oni za towarzystwem innych, ale też mają powód, by się tych innych obawiać albo im nie ufać.

Weiss i Fromm-Reichmann wiedzieli, że samotność przynosi ból i wyobcowanie, nie rozumieli jednak, w jaki sposób wywołuje takie skutki. Współcześni badacze skupili się szczególnie nad tą kwestią, a próbując zrozumieć, jak samotność oddziałuje na organizm, znaleźli także odpowiedź na pytanie, dlaczego tak straszliwie trudno się z niej wyzwolić. Z badań prowadzonych w ostatniej dekadzie przez Johna Cacioppa i jego zespół na Uniwersytecie w Chicago wynika, że samotność wywiera głęboki wpływ na zdolność rozumienia i interpretowania interakcji międzyludzkich, przez co wywołuje fatalną reakcję łańcuchową, której skutkiem jest jeszcze większe wyobcowanie.

Kiedy ludzie zaczynają doświadczać samotności, uruchamia ona w nich coś, co psycholodzy nazywają „nadmierną czujnością na zagrożenia społeczne” – zjawisko, o którym Weiss pisał już w latach siedemdziesiątych. W tym stanie, w który wchodzi się bezwiednie, człowiek ma skłonność do postrzegania świata coraz bardziej negatywnie oraz do spodziewania się i zapamiętywania sytuacji, gdy spotkał się z nieuprzejmością, odrzuceniem czy obcesowością, przy czym nadaje im większą uwagę niż innym, bardziej korzystnym czy przyjaznym interakcjom. Tworzy to, oczywiście, błędne koło, w którym ktoś samotny staje się coraz bardziej osamotniony, podejrzliwy i wycofany. A ponieważ nie zdaje sobie sprawy z tej nadmiernej czujności, niełatwo mu dostrzec własne negatywne nastawienie, nie mówiąc już o jego zmianie.

Oznacza to, że im bardziej ktoś jest samotny, tym gorzej radzi sobie w życiu społecznym. Samotność rośnie wokół niego niczym pleśń albo futro, tworzy barierę odcinającą możliwość kontaktu, choćby ogromnie go pragnął, odkłada się, rozszerza i samonapędza. Kiedy się utrwali, niezwykle trudno się jej pozbyć. Właśnie dlatego stałam się nagle tak nadwrażliwa na krytykę, dlatego czułam się nieustannie wystawiona na cudze spojrzenia i kuliłam się w sobie, nawet gdy szłam nierozpoznawana przez nikogo kłapiąc japonkami.

Ten stan podwyższonej gotowości w ciele wywołuje także wiele zmian fizjologicznych, spowodowanych falami uderzeń adrenaliny i kortyzolu. To hormony odpowiedzialne za reakcję „walka albo ucieczka”, pomagające organizmowi reagować na ekstremalne bodźce. Ale kiedy stres jest nie nagły, tylko chroniczny, kiedy trwa latami, a jego przyczynę stanowi coś, przed czym nie da się uciec, te zmiany biochemiczne sieją spustoszenie w organizmie. Osoby samotne gorzej śpią, a ich sen okazuje się mniej regenerujący. Samotność powoduje wzrost ciśnienia krwi, przyspiesza starzenie, upośledza system odpornościowy i przyczynia się do osłabienia funkcji poznawczych. Według pewnego badania z 2010 roku zwiększa też zarówno zapadalność na choroby jak i śmiertelność, czyli – ujmując to mniej elegancko – potrafi być zabójcza.

Początkowo sądzono, że powodem większej zapadalności na choroby są praktyczne konsekwencje izolacji: brak opieki, być może mniejsze szanse zadbania o odżywianie. Obecnie jednak wydaje się niemal pewne, że te zdrowotne konsekwencje to skutek subiektywnego doświadczenia samotności, a nie po prostu bycie samemu. Samo to uczucie jest stresujące i uruchamia całą tę ponurą lawinę.

Tekst pochodzi z książki:

„Miasto zwane samotnością – O Nowym Jorku i artystach osobnych” Olivia Laing

Tłumaczenie:Dominika Cieśla-Szymańska

Wołowiec 2023, Wydawnictwo Czarne

06 lutego 2024
Przymierze terapeutyczne w psychoterapii
Czytelnia Psychoterapeutyczna Przymierze terapeutyczne Psychoterapia psychodynamiczna Therapy...
21 stycznia 2024
Samotność - ciąg dalszy
Czytelnia Psychoterapeutyczna Samotność – Loneliness – część II Psychoterapia psychodynamiczna Automat...
21 stycznia 2024
Od strachu do lęku i z powrotem
Czytelnia Psychoterapeutyczna Od strachu do lęku i z powrotem Psychoterapia psychodynamiczna Freedom...
21 stycznia 2024
Lęk w kinematografii
Czytelnia Psychoterapeutyczna Lęk w kinematografii Psychoterapia psychodynamiczna The Ring...
21 stycznia 2024
Lęk a dziecięca zależność, niezdolność do ekspozycji i ekspresji
Czytelnia Psychoterapeutyczna Lęk a dziecięca zależność, niezdolność do ekspozycji i ekspresji. Psychoterapia...
07 stycznia 2024
Pacjent i terapeuta jako współpracownicy w psychoterapii psychodynamicznej.
Czytelnia Psychoterapeutyczna Pacjent i terapeuta jako współpracownicy w psychoterapii psychodynamicznej. Psychoterapia...
07 stycznia 2024
Podstawowe zjawiska w psychoterapii psychodynamicznej
Czytelnia Psychoterapeutyczna Podstawowe zjawiska w psychoterapii psychodynamicznej Psychoterapia psychodynamiczna Przeniesienie Gdy...
07 stycznia 2024
Psychoterapia psychodynamiczna. Główne koncepcje.
Czytelnia Psychoterapeutyczna Psychoterapia psychodynamiczna. Główne koncepcje. Psychoterapia psychodynamiczna „W...
06 grudnia 2023
Świadomość
Czytelnia Psychoterapeutyczna Świadomość Psychoterapia psychodynamiczna Niezapowiedziane...
14 listopada 2023
Samotność - Loneliness
Czytelnia Psychoterapeutyczna Samotność – Loneliness Psychoterapia psychodynamiczna “Morning...