Wilfred Bion, wybitny psychoanalityk zwykł mawiać, że zadaniem terapeuty jest przestawić pacjentowi osobę, z którą przyjdzie mu spędzić resztę życia.
Co jest zatem w tym rozpoznaniu siebie tak intrygującego, że coraz więcej ludzi decyduje się podjąć psychoterapię? Wydaje się, że największym osiągnięciem w psychoterapii jest zwrócenie człowieka społeczeństwu, dzięki czemu może on wieść bardziej satysfakcjonujące życie.
Rozwijając myśl Biona, posłużę się cytatem innego psychoanalityka Thomasa Ogdena: „Kim chcesz zostać, kiedy dorośniesz? […] To chyba najważniejsze pytanie, jakie wszyscy zadajemy sobie, począwszy od bardzo wczesnego wieku aż do momentu tuż przed śmiercią. Kim chcemy się stać? Jakimi osobami chcemy być? Na czym polega to, że nie jesteśmy sobą? Co umożliwia nam stawanie się taką osobą, jaką chcielibyśmy być? Jak możemy zrealizować swój potencjał i wziąć odpowiedzialność za jego realizację? Te pytania skłaniają większość pacjentów do szukania terapii, choć rzadko rozpoznają oni taką motywację, gdyż świadomie chcą raczej pozbyć się objawów. Czasami celem leczenia staje się doprowadzenie do tego, aby pacjent mógł w końcu te pytania po raz pierwszy sformułować.”
Ogden w pytaniu „kim chcesz być” nie odnosi się ani do planów zawodowych, ani do pościgu za idealną wersją siebie. Tu chodzi o dopuszczenie do odczuwania pewnego niepokoju, rozpoznania go, jako sygnału, że być może czegoś uparcie się trzymamy, że robimy coś wbrew sobie, co prowadzi nas w odwrotnym kierunku, niż pierwotnie zakładaliśmy i co najważniejsze oddziela nas od ludzi. Ten niepokój to wątpliwość – „czy jestem tym, kim jestem”? Czy wygodnie mi ze sobą, czy siebie w sobie rozpoznaję? Czy w związku z tym mogę funkcjonować w relacjach z innymi, bezpiecznie się wiązać?
Niejednokrotnie przed podjęciem terapii zauważamy, że istotne dla nas decyzje nie są wynikiem przemyślanej strategii, ale efektem impulsywnych rozładowań czegoś, co się w nas kotłuje i poszukuje ujścia. Bywamy zmęczeni powtarzalnością wyborów i nie znajdujemy odpowiedzi na pytanie: „dlaczego ponownie znalazłem się w miejscu, w którym nie chcę być?”.
Psychoterapia może więc polegać na czymś, co Ogden nazywa psychicznym dorastaniem. Staje się to możliwe wtedy, kiedy pozbywamy się tożsamości dziecka swoich rodziców, a stajemy się jednostkami odrębnymi, integralnymi, zaczynamy formułować własne wartości, na nowo staramy się zrozumieć istotne pojęcia, upodobania, wierzenia, które dotąd zapożyczone były od naszych przodków i umocowane w kulturze, w jakiej oni wzrastali.
Pytanie „kim jestem?” i „czy jestem tym, kim chcę być?”, przychodzi do nas często w kryzysie, w którym czujemy uwierający, nieznośny dyskomfort, przez Freuda zwany wewnętrznym konfliktem, pomiędzy niezbadanym, acz jednak wyraźnie dającym znać o sobie pragnieniem, a wynikającą z dotychczasowego ukształtowania jednostki powinnością. Objawy tego konfliktu widoczne i odczuwalne są w relacjach romantycznych, zawodowych i rodzinnych, które stają się źródłem cierpienia. Odczuwamy brak połączenia z innymi, nieadekwatność, izolację.
Inne oznaki rosnącego dyskomfortu pojawiać się mogą w chorobach somatycznych, których źródeł, mimo naszych wysiłków, nie daje się zidentyfikować, ale także w aktywnościach, takich jak nadużywanie substancji, czy zachowań uznawanych za nałogowe (zakupy, hazard, oglądanie pornografii).
Psychoterapia w zależności od stopnia wymienionych trudności może polegać w pierwszej fazie na wyciszeniu kryzysu związanego z nasileniem się objawów, zaś po jego ustaniu terapeuta podążać będzie za indywidualną gotowością pacjenta do dalszych eksploracji bądź nie. Czasami pacjenci nie potrzebują więcej niż uśmierzyć ból, który staje się na tyle uciążliwy, że decydują się oni na skorzystanie z pomocy, a czasami po jego wybrzmieniu nabierają siły oraz innej motywacji do pozostania w terapii. Wówczas terapia polegać będzie bardziej na realizacji największej według wspomnianego Biona, a także innego uznanego psychoanalityka Donalda Winnicotta potrzeby ludzkiej – „potrzeby bycia i stawania się coraz bardziej sobą”, co zdaniem wspomnianego na początku Ogdena „obejmuje bycie bardziej obecnym i żywym w kontakcie ze swoimi myślami, uczuciami i doznaniami somatycznymi; stawanie się bardziej zdolnym do rozpoznawania swojego niepowtarzalnego twórczego potencjału, a także znajdowanie sposobów rozwijania go; wypowiadania własnym głosem swoich myśli; stawania się osobą bardziej hojną, współczującą, kochającą, otwartą w relacjach z innymi; budowanie bardziej humanitarnego i sprawiedliwego systemu wartości oraz standardów etycznych.